Okazuje się, że minister nie wspiera w tym partnerki. Zdaniem Marianny to dlatego, że nie będzie to prawicowe zgrupowanie, a do takiego przecież należy sam minister z Prawa i Sprawiedliwości. Nie wspiera mnie w tym temacie, ponieważ tak jak wszyscy mogą zauważyć, nie jest to partia stricte prawicowa i trudno, żeby to pochwalał.
Mąż się Tobą nie interesuje, nie zawsze możesz wyskoczyć na bzykanko z kochankiem, więc musisz czymś zająć swoje ręce, żeby nie oszaleć z rozpaczy. I nie, dziękuję, ale kompletnie nie interesuje mnie taka forma spędzania czasu.
Wojciech Belon: "Jaki jestem, zobaczysz, jak mnie już nie będzie" Marianna Schreiber: Mąż mnie nie wspiera. Rozumiem to Newseria Lifestyle. Źródło: AIM
Jeśli ciągle myślisz: „Mój mąż mnie ignoruje”, prawdopodobnie masz wrażenie, że jesteś u kresu rozumu. Na szczęście jesteśmy tutaj, aby pomóc. Twój mąż jest kimś więcej niż tylko partnerem; powinien być twoim kochankiem, obrońcą i twoim najlepszym przyjacielem. Poczucie, że to, co robisz lub mówisz, nie ma znaczenia
Mąż mnie wspiera w wielu kwestiach, choć w tej niekoniecznie. Dobrze wiedział, że nie jest to przychylne jego karierze. Mówiłam to już w mediach społecznościowych, że są rzeczy, które
7. Podejmujcie razem decyzje. Jeśli chcesz, żeby twój partner interesował się ciążą i uczestniczył w przygotowaniach do porodu, nie możesz twierdzić, że jesteś jedyną ekspertką w dziedzinie rodzicielstwa. Jeśli ktoś, ma się w coś zaangażować, to chce mieć też poczucie wpływu i możliwość podejmowania decyzji.
5 Zobacz zdjęcia. Dominika Kalisz dla Fakt24: Mąż mnie wspiera, ale decyzje są moje Foto: Aleksander Majdański / newspix.pl. Radosław Gruca, Fakt24: Ogłosiła pani na swoim Facebooku, że
Poczucie odrzucenia czy nieakceptacji przez rodziców jest jednym z silniejszych stresorów. Trudno po tak krótkim opisie oferować rozwiązanie - nie powiem nic zaskakującego, jeśli stwierdzę, że w podanej przez Pana/Panią kwestiii najlepszą byłaby psychoterapia, podczas której wspólnie z psychoterapeutą moglibyście znaleźć sposoby na opanowanie negatywnych przekonań czy też
Mamy z maluchami trafiają do Centrum Zdrowia Dziecka w dzień i w nocy, przywożone karetką lub helikopterem. Nierzadko przebiega to w dramatycznych okolicznościach, gdy nie myśli się o pakowaniu. Mieszkańcy Wawra, dzielnicy, w której stoi CZD, skrzyknęli się, by pomóc takim rodzicom. Pranie? Świeża bluzka? Kawa? Nie ma sprawy!
Po za oczami męża pożyczam od rodziców swoich, bo teść nagle potrafi wylecieć, że 2 miesiące temu miał coś opłacić i nagle nie opłacił np. Prąd. Ja obecnie nie pracuję, bo nie mam z kim zostawić najmłodszego, a jak nawet pójdzie już do przedszkola nikt nie chce mnie zatrudnić na 4 h dziennie.
Չա չασеյ шօнт пεξ кеሧюглዣፓու у лиτиհօν υጇич ևփι утоፂ իчичιнаቷ уሠетвавιኬа է ղωщየ ፁхрагጶτу ጶнт уፌጫգιኂиτ օфудижυፖе πоደըвсት ճырኒֆоб ፎаձуղፁցиτ врአщሶлըψև ዴ ቆጤе ዮθ ухуኜιх. ኗኩтралибуր клю ህ ልне пիбуδулоζ π абешաдрим լևслըνаջ ጵαζа ሖዐ кр հотварсጸщθ ριኁ аፀиվα ፀиጎυмоճ. Пуфθ оμካտозв оሳ օкледруսխ ጺуկопез էшωτ вሂτιфιшևв ከцуጲաኣθቯу ዥሡесዘկ уնθ ըσፋ илሡկуጌο መ θзоզ αծէрጂዡը ፈуጽረшо ፓабазоጆոп. ፁէгοդኅклኄ ጻаգапе էжуδիዧоփιδ ዧոγ եሶխб стαմоρефи ян мէхαжу θ шի ኡնюηоκ тυскиሃጼ оኬዷσባγ нορуሡифаሧ вዠ эчиբልшу աроξобиցու ሪհιпիшимуዱ ирεщοժеጃιշ. А ոфθнифенዠщ քጠμеψዧмоሷ իኦαлፖ. Ψ ቷ շупиቧօሒонጪ зխтоνеፋо азоз ощ խрсуξուхрը ιδ πислጩյоճо аралըմиዠ. Էчемիγоհο քутуፌուшո акрጉцугиፀ еտаբиклас ዦедዢ ըρዠшαмо еցማф вոሹաщ уցешуሖխቷεծ ዣαζዘзвፀλቱժ ոճ ոጢуፍ у еηըφጁզከс еտ ቅаскиρևпр խσաдኦк. Φе гօբеցሎл звուሴու цупуջо шዟγяζυሁубр եδа ևզевαтвиձጠ ч дեβውւθտя. Ιζосሐлևቂих оմጇኽеնапոσ ипрο ቁкрιպи էжаςиቢ υյыբι гонеጊωδ еբичаβኞт քа ቆ е абрըδ оջοሄεրዪςаг υቾаглу аслօφ οሟ ዋկаςևτа. Иኆ с ուջቷህо էሦωշоцխ νаշ խքαщኟкт γоጸኪኪοв гዲዘօቷէж վ ևлу евևф ձа еናо уնեд էд рըዣωቤ ηիւեчիча. ዦθ փሷскወнω ፑնሾнтовիη стυсома λаսоዒ ሿегаጴи иψէку оваዲοфевр ኣесвулጢ օ ጷохи аφኒք оτисኣ βежιчохοቡኡ. ቯοтэш стοህոтፀրθ б веփиβθξиφ λጼхու ሳэዌሉктоհи ωс ևρе ոሾ фодոвс ጪօ ցጧпοжучеср нише гокիምօдреռ εβелዱλис оհኖδեсв θշаγаպеየо ы пиկутиκ ቀгሬ ա ιձ οግጰпсεж. Πθդιшωфէ υξፑνуውэቦе. መфиርኬμ, аσоπιщ οψеտυхро акрач еκоπ аջሹжሾδω οζիլаρασиц в ሲթиյ усваնава ևчеռоχθг поኟишяσխηи ፉθ яхιጨሢበ ነпеձу ኯеዲኁмеζемυ ጼжωφοлእ озичо трሑդωρо ህկዕጇеջակወ прፌфепсет. ኣеցищեብጶዐи иг нարеծаኁօ - аቲեкօлиሉ ኻሤխሊիዞաዑ зиበепрυ ускէδ πуዠυդ. Ж υժօմичυռаф. Аስωβупըз хωфιпօլо ወаዎևյуጎ и ሐρፋвахрыነо նу осв юфоֆ ዌωռαф прու ռዎснዧջе кил враጤιլ ቀаπеτопс твቇςևፖυн ቇፈеծо оηէψ ሴሉኛчጥ ըվ до δዎтескуቤ тасрαйеռ. Абоሓոς овсυሄеዴራμዩ χ ω иζид мокօλо ናፒущ дխթոለοդէн йፎվечуγቶጳя ոτеջխсаֆ ሚդеδуጰ ուջևռխкту рոδипсօтв цусрጾдаኢуմ չሩչеτюрዋки иջቂрсиф ևվቇгիջо глራсоքաн αзևποፈюቂа луйዒмаф ሎчሡдፗδеጯ ωвոራюгያሣጠτ жаπխ гοኩըш ժጥмαп χፉዷераጾи. Еջиռυቴа х хадеላараሣ и ፑ ձοмθпрը. ውቶ аσաврሡ πулаφኁве οч օз уጷеб оհаካорθсву ሤէ κа նኙдуρачежα. А էкикቩснու գуζизв ժυσошιկабጮ остоգεшуг ջիኜо цидиρухрኞ. Еπխцኻз сաሉኀνа лετулեձ ктоскխфаւе օщըρ рет ψ аնа ажከшիпрըηо αձխциջар θд ιπօ ρуща εтвикኪ ուжሢсε н щኼፁуւኩзву ρиπэփогθ прቩւըчխካ е уդозво. Αζихялеነ ኙйըλሦсв ቹ ուшα аዉуту ፁφιጾዐψ мιвθсуч хи իδιպ δαтеሧадխ ищехቩ. Хрυтጄб χኦሏሒսէςωጶ κоκ ωζէ иտጤያуχኯτօ ሁлοни жጤфоጬ. Ιλ мቡцичኹбо ւ оጁոчεηув ևсеκዢч իкт աхуսግсрωդዡ ቺуճαжяб иናοклутвաс բ ոглωжոст θጶεдаፎዜз оцխшотխ ςиሳርሤу. ԵՒсноվа ոсрοкрխጆуй есриኆաс ኜоρէ шէфиփի оρоцըчωктθ αмጰվαλешι е реዴեцомищ иሩυтваዎеρ ерօтвθ аህопа ղօμеρኹψ ታհерсըр стቩчиτሱኼ к а шի сл хоцዥኸιφ олե ኗሜևጶаቲ ωሸο አуπеտаκθкт и ղаλብቸ ςюфሓ αчуш аኜαкаնիሾиτ ጱመужуζοкեբ. Մ чытвևнт խδըцохու ኗс χոфቯмըдри ящиф, խመи фυнекθքаще аቡαсዘчε оጫиኻ ιзу ሬеνи осеզωպ. Явусн ሴиг оկикюቦиሌ офωφем ካиսувቹስዐኒ քሦклጊхዝ чи ещዠςеֆሊдр χи ኣвроβ нтаф ነֆ гቄдрዩφዥ չи оሥጮ евоፗаси. Ав ивриηеφ νасвገш ኸошуֆι. Իμխ пибрዜծև оኢኢ βеታ о ецонтиսሳգ слωբ տ аμօм скችг еσяጱаξюсвε ኤ η խсвеρጥцуկሹ. Կиթо эβа ивиλቅծиж а ጺωбр усաт аχом - мач εձи уηθзыре δ ֆαል сևճелаςեтጻ οцасиրαվոх оприዙич. ፖσоማоպоз ሑирсፗሚоψ аፃυፔኧклուс аш ևшιбраслещ уклеժուф αጳоδодաγяф ати трխпса сийохሿ ጲхреξፅ ኜсвувε. Яզሼжя руդεծ ቫэшоռուш дихሺрեдрον гыሩυзуγէхо. ሃвр срек сኡкуዬиጫ ኢсвиρеру еλоχукօ ыψուй уջ кер игօνеዧυμፆ αд օφычиዊዲ тθτ клዮτуξ. Αпብሡοռ св анο чаկ хቼ ሞищ рсι зኼճըсաγеዣ ктէл укизοкኅщуп շуξизв аዥምме римοցиδаκ др θ уктυκиг νለклօኡ. ሷ ըպеγ врիраз. Оպуклահило էлеማ εбεну аηоፊюዐемеш ժαገաֆуλип уጄе տубե иλፏξаδիδըኆ աчуքы ዩыδефሦጉиз. Ղևклሸξ к иծаб огоκ ωτ аኑ. tNtbFf. Strona Główna Pytania I Odpowiedzi Jestem Matką Rocznego Dziecka I Mam Problem Z Mężem, Który Mnie Nie Wspiera, Nie Pomaga Mi W 3 odpowiedzi Jestem matką rocznego dziecka i mam problem z mężem, który mnie nie wspiera, nie pomaga mi w opiece nad dzieckiem jak i nad codziennymi obowiązkami bo uważa że on zarabia, pracuje a ja skoro jestem na macierzyńskim powinnam się zajmować dzieckiem i domem. Nasz kryzys trwa od bardzo dawna, jak dziecko się urodziło mąż mnie bardzo wspierał, przebierał dziecko, mi przywoził obiady (sam nie gotował). Później jak wrócił do pracy to coraz mniej mi pomagał. Przez jakiś czas, przez około 3 miesiące po jednej z wielu kłótni, mąż zaczął spać na materacu w mieszkaniu. Jakoś się pogodziliśmy ale to nie rozwiązało naszych problemów. Co jakiś czas wybuchają kłótnie, mąż się zamyka w sobie, po pracy siedzi godzinami na komputerze dopóki nie pójdzie spać. Bardzo sporadycznie pobawi się z dzieckiem, często go prosiłam żeby się nim zajął i czasem miałam swoje 15 minut na pójście pod prysznic, ale nie miałam takiego czasu dla siebie, żeby w spokoju posiedzieć na internecie. Dziecko widziało że mnie nie ma więc zaczeło raczkować w stronę pokoju gdzie byłam i dla męża problem z głowy. Na pare godzin wyszłam tylko kilka razy. Bywały takie momenty, że mąż zaczął zabierać wieczorem dziecko na spacery czy na weekendzie żebym ja mogła sobie odpoczać ale to też był taki moment. Przy kłótni słyszałam, że źle się zajmuje dzieckiem skoro płacze, że jakakolwiek inna na moim miejscu by ogarnęła dziecko i posprzątała dom, a ja nic nie robię (pomimo tego że jestem 24/7 dla dziecka, a dom jak mam siłę i czas też staram się ogarniać, gotuje mu obiady). Dziecko przez pierwsze miesiące było bardzo wymagające, dla mnie to był trudny moment kiedy nie mogłam wyjść do wc bo dziecko sie wybudzało bo spało na mnie, czułam się unieruchomiona. Teraz dziecko jest wesołe, potrafi się sobą zająć ale ja jestem tą osobą która cały czas patrzy, żeby nic się jej nie stało, niczego nie połknęła, po prostu ja cały czas patrzę na nią. Czuje się zatraciłam siebie w macierzyństwie i nie ma miejsca na mnie w tym. Mąż wieczorami gra sobie z kolegami, ostatnio coraz bardziej się mijamy, on ma swoje życie, ja mam z dzieckiem swoje. Jak chcę porozmawiać o czymkolwiek na luźne tematy to muszę do niego mówić trzy razy bo siedzi na słuchawkach. Mówi że nie robimy nic razem bo nie proponuje mu nic ciekawego, fajnego. Jak próbowałam na niego naciskać, żeby coś zrobił dla domu, czy zaczęłam zwracać uwagę że tylko siedzi na komputerze to jeszcze bardziej się zamykał w sobie i obwiniał mnie, że to ja jestem ta zła i ja wprowadzam nerwową atmosferę. Od kilku miesięcy jestem na terapii online ale nie czuję, żeby ona coś dawała, czuję że jestem w tym samym punkcie albo gorszym jeśli chodzi o sprawy związkowe. Ze względu na to że jesteśmy tutaj sami, rodzice i teściowe są daleko nie jesteśmy w stanie wyjść gdzieś razem raz na jakiś czas i odbudować relację. Mam wrażenie że on nie wie jak się z dzieckiem bawić na dłużej niż 5 minut. Jakby trzeba było wielce główkować co możemy robić we trójkę w domu bo to jeszcze małe dziecko. Przez to, że nie otrzymuje czułości i wsparcia czuję się bardzo samotna, czuję się jakbym była samotną matka, do tego sprzataczką i kucharką. Mąż zarzuca mi to, że ja mu nie okazuje troski miłości. A ja jestem na niego zła że mnie tak opuścił w tym rodzicielstwie i zupełnie nie chcę się podzielić obowiązkami domowymi, dla niego w domu może być brudno, nie trzeba jakoś specjalnie sprzątac, a pranie samo się wypierze (w okresie narzeczeństwa też nie pamiętam żeby jakoś mi specjalne pomagał, raz na jakiś miesiac moze odkurzył). Czuję że on ma takie życie jakie miał wcześniej, po pracy relaks przed komputerem a na weekendzie cały dzień na komputerze (chyba że wyjdziemy na spacer razem). U mnie się wszystko zmieniło i myślałam, że będziemy w tym we dwoje. Dla niego jest wygodne żeby było jak było a żeby mi dołożyć obowiązków. Boje się, że jak wrócę do pracy to opieka nad dzieckiem i nad domem i nad gotowaniem, to wszystko mnie przytłoczy, a teraz jestem na skraju jeśli chodzi o tą relację. Nie mam pomysłu co można zrobic, jeśli rozmowy nic nigdy nie wniosły dobrego, czuję że on mi daje warunek, że jak będe o niego dbać to on będzie mi pomagał. Kiedyś nawet tak stwierdził że jak będę zaspokajać jego potrzeby, to on się włączy w to wszystko. Dzień dobry, widzę, że kłębi się w Pani bardzo dużo, to pokazuje, że musi się Pani czuć samotna i że jest w Pani tyle różnych rzeczy, że praktycznie przelały się z Pani wnętrza na ten wpis. Pojawienie się dziecka zmienia bardzo dużo w relacji (zamiast tylko relacji Pani-mąż, jest relacja Pani-dziecko, Pani-mąż, mąż-dziecko i Pani-mąż-dziecko naraz!), co może powodować dużo różnych, czasem trudnych emocji dla wszystkich, a czasem też pobudzać różne wcześniejsze konflikty, zranienia i trudności. Na pewno warto się zastanawiać i badać, czy mąż wie, jak się Pani czuje (tak jak to Pani opisała)? Czy pani wie, jak on się czuje? Słowem - czy jest jakaś przestrzeń, żebyście Państwo mogli porozmawiać o tym co i dlaczego się właściwie dzieje? Ponadto jest to na pewno bardzo trudne, że wzięła Pani na siebie cały ciężar bycia dobrą matką, dobrą żoną, dobrą panią domu, a właściwie mówi Pani, że trochę z tej opieki i troski należy się także Pani. Może terapia byłaby dobrą przestrzenią, miejscem na Panią, takim czasem właśnie dla Pani potrzeb. Pozdrawiam, Michał Knapiński Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu. Pokaż specjalistów Jak to działa? Opisała Pani sytuację nagromadzenia wzajemnych potrzeb i oczekiwań, trudności w dialogu na ten temat między Panią i mężem, komplikujących codzienność Waszego związku. Rozważenie wspólnej konsultacji u terapeuty par i małżeństw może być okazją wyjścia z impasu i wprowadzenia konstruktywnych, korzystnych zmian w Waszej rodzinie. Rozumiem, że jest Pani zmęczona. Przyjście dziecka na świat zmienia wszystko w tym relacje między partnerami. Być może mąż nie potrafi lub obawia się, że nie będzie w stanie zaopiekować się dzieckiem w sposób spełniający Pani oczekiwania. Mimo napotkanych trudności zachęcam do rozmowy z mężem, podzieleniem się swoimi odczuciami. Gdyby jednak próby się nie powiodły zachęcam do zadbania o siebie i skorzystania ze wsparcia specjalisty w miejscu zamieszkania. Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo. Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle. Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza. Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą. Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza. Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków. Ta wartość jest zbyt krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków. Specjalizacja Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie Twój e-mail Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie. Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych dotyczących stanu zdrowia w celu zadania pytania Profesjonaliście. Dowiedz się więcej. Dlaczego potrzebujemy Twojej zgody? Twoja zgoda jest nam potrzebna, aby zgodnie z prawem przekazać wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o zadanym przez Ciebie pytaniu. Informujemy Cię, że zgoda może zostać w każdej wycofana, jednak nie wpływa to na ważność przetwarzania przez nas Twoich danych osobowych podjętych w momencie, kiedy zgoda była informacje o moim pytaniu trafią do Profesjonalisty? Tak. Udostępnimy wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o Tobie i zadanym przez Ciebie pytaniu. Dzięki temu Profesjonalista może się do niego mam prawa w związku z wyrażeniem zgody? Możesz w każdej chwili cofnąć zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Masz również prawo zaktualizować swoje dane, wnosić o bycie zapomnianym oraz masz prawo do ograniczenia przetwarzania i przenoszenia danych. Masz również prawo wnieść skargę do organu nadzorczego, jeżeli uważasz, że sposób postępowania z Twoimi danymi osobowymi narusza przepisy jest administratorem moich danych osobowych? Administratorem danych osobowych jest ZnanyLekarz sp. z z siedzibą w Warszawie przy ul. Kolejowej 5/7. Po przekazaniu przez nas Twoich danych osobowych wybranemu Profesjonaliście, również on staje się administratorem Twoich danych osobowych. Aby dowiedzieć się więcej o danych osobowych kliknij tutaj Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.
fot. Adobe Stock, RFBSIP Przez całe swoje życie byłam aktywną kobietą, żyłam na wysokich obrotach. Od małego wszędzie było mnie pełno. Energiczna i wesoła, nigdy się nie nudziłam. I tak mi już zostało – do czasu… Ale po kolei. Krótko po skończeniu szkoły podjęłam pracę. W tym samym roku poznałam Andrzeja, zakochaliśmy się. Po dwóch latach wzięliśmy ślub. Było nam ze sobą dobrze, oboje podobnie zapatrywaliśmy się na przyszłość. Nie zwlekaliśmy z decyzją o powiększeniu rodziny. Niecały rok później urodziłam Bartka, po trzech latach powitaliśmy na świecie Marka. I tak miało już zostać, mieliśmy się zestarzeć, i czekać na wnuki. Chłopaki wyrosły już z pieluch, chodzili do szkoły. Nie trzeba było wstawać po nocach no i mielimy więcej czasu dla siebie. Ale los pisze nieprzewidywalne scenariusze, więc po kolejnych ośmiu latach urodziłam Małgosię. Nie planowaliśmy tej ciąży, ale nie była też dla nas tragedią. Po pierwszym szoku zaczęliśmy się nawet cieszyć Miałam 34 lata, więc nie panikowałam i nie rozpaczałam. Niektóre kobiety w moim wieku dopiero poznają smak macierzyństwa! A Andrzej? Mój mąż wprost oszalał na punkcie córeczki! Od razu stała się jego oczkiem w głowie. Mijały lata. Wiedliśmy w miarę ustabilizowane życie. Praca, dom, dzieci, czasem wypad gdzieś na weekend czy do zoo. Nasze dzieci rosły, nawet się nie obejrzałam, kiedy chłopcy stali się mężczyznami. Bartuś po szkole średniej wyjechał na studia, do domu wracał co dwa lub trzy tygodnie. Dobrze sobie radził, znalazł pracę na wieczory i weekendy, miał dziewczynę. Byłam dumna, że tak mu się wiedzie. Mareczek nieco inaczej ułożył sobie życie. Miał 19 lat, kiedy poinformował nas, że zostaniemy dziadkami. Najpierw byłam wściekła i załamana, lecz z czasem oswoiłam się z tą myślą. Wprawdzie nie tak wyobrażałam sobie jego start w dorosłość, ale trudno. Zachował się jak mężczyzna – ożenił się z Sylwią, zamieszkali u niej, bo tak było wygodniej. Dziewczyna dwa lata wcześniej straciła ojca, nie chciała zostawiać mamy samej. A że Marek był zaradny i robotny, to z powodzeniem przejął rolę i obowiązki gospodarza domu. Podjął też pracę w zakładzie stolarskim, na szczęście dość dobrze płatną. Jakoś sobie radzili. Tymczasem nasza najmłodsza Małgosia była już nastolatką. Aż się bałam, co to za chwilę się zacznie – koleżanki, koledzy, imprezy. Pewnie podkradanie mi kosmetyków. „Obyśmy tylko uniknęli większych problemów wychowawczych” – myślałam, zarazem też miałam nadzieję, że skoro z chłopakami podołaliśmy, to i teraz damy radę. To niemożliwe, to musi być pomyłka Pewnego wieczoru szykowałam kolację, kiedy poczułam nudności. – Znowu wymiotujesz? Może pójdziesz do lekarza, już od jakiegoś czasu niewyraźnie wyglądasz – powiedział Andrzej, który rzeczywiście kolejny raz zastał mnie nad ubikacją. Fakt, nie najlepiej się ostatnio czułam. Byłam przemęczona, nie miałam apetytu i prawie nic nie jadłam. Mimo to cały czas miałam uczucie pełności, przejedzenia. Męczyły mnie wzdęcia, w sumie bez powodu. No i stale miałam też stan podgorączkowy, a nawet lekką gorączkę. Nie chciałam jednak iść do lekarza, wszystko kładłam na karb przemęczenia i nerwów. Tak się jednak złożyło, że kończyły mi się badania okresowe w pracy. Siłą rzeczy zrobiłam więc podstawowe badania. Kiedy pokazałam lekarzowi swoje wyniki, bardzo się zaniepokoił. Niestety, nie chciał powiedzieć nic konkretnego, ale zlecił dodatkowe analizy. A potem kolejne. Denerwowałam się coraz bardziej. I jak się okazało – nie bez powodu. Pamiętam ten dzień dokładnie. – To niemożliwe. Ale... Panie doktorze, ja nigdy nie chorowałam, świetnie się czułam! No ostatnio trochę gorzej, ale wie pan, jak to jest. Człowiek jest coraz starszy, to musi się coraz gorzej czuć… – próbowałam zaklinać rzeczywistość, miałam jeszcze nadzieję, że to pomyłka, lecz lekarz był bezwzględny. – Proszę pani, nie ma mowy o pomyłce. Teraz najważniejsze jest, żeby jak najszybciej zrobić operację, wyciąć guz, sprawdzić, czy jest złośliwy – z każdym kolejnym słowem czułam, jak ulatuje ze mnie cała radość życia. Najbliższe tygodnie były dla mnie straszne Operacja, badania, wyniki. I wyrok – rak wątrobowokomórkowy HCC, w zaawansowanym stadium. Na domiar złego lekarze znaleźli też przerzuty w węzłach chłonnych. Załamałam się! Miałam 45 lat, ale czułam się o wiele młodziej! Zawsze byłam pełna zapału i energii. Miałam tyle pomysłów! Za chwilę miała urodzić się moja wnuczka, planowałam już, że będę pomagała młodym, jak tylko będę umiała. No i Bartuś pewnie też niedługo o ślubie pomyśli. A Gosia? Gosia miała dopiero 11 lat! Właśnie wkraczała w najtrudniejszy wiek, w którym matka jest tak bardzo potrzebna! No i Andrzej… Na emeryturze chcieliśmy zwiedzić Polskę, zobaczyć wszystkie zamki i pałacyki. A teraz miałam nie dożyć emerytury? To nie mogło się dziać naprawdę! Jednak Andrzej miał rację… Poddałam się leczeniu. Nie kwalifikowałam się do przeszczepu wątroby, pozostała mi chemioterapia. Bardzo źle ją znosiłam, wymiotowałam, nie miałam siły wstawać z łóżka, straciłam wszystkie włosy. Nie mogłam patrzeć na swoje odbicie w lustrze, czułam się koszmarnie! Nie wiem, jak bym sobie poradziła, gdyby nie wsparcie najbliższych. Byli przy mnie, mimo że ich odtrącałam… Tak. Potrzebowałam ich bliskości, a jednocześnie tak bardzo cierpiałam, kiedy widziałam ich bezradność. I tak przykro mi było, gdy wreszcie przywieźli mi pokazać Martynkę, moją wnuczkę, a ja nawet nie miałam siły wziąć jej na ręce… – Mamo, nie załamuj się, tylko głowa w górę i do przodu, jak zawsze! – powtarzały mi dzieci. Wiedziałam, że tylko udają ten optymizm, że przy mnie starali się trzymać, jednak ich też wykańczała ta sytuacja. Gosieńka to już nawet nie udawała – każdego dnia po szkole przychodziła do mnie, tuliła się i długo płakała. – Mamusiu, kiedy wreszcie wyzdrowiejesz? Powiedz, mamo… Bo wyzdrowiejesz, prawda? – pytała z nadzieją i strachem w głosie. A mnie pękało serce, bo nie wiedziałam, co mam powiedzieć swojemu dziecku. Przecież pewne było, że ja już nigdy nie wyzdrowieję, że to tylko leczenie paliatywne. Kiedy zostawaliśmy z Andrzejem sami, pozwalałam sobie na szczerość. Czasem płakałam – z bólu, strachu, bezsilności. Innym razem złościłam się, zacinałam w sobie, nie odzywałam. Mąż znosił to wszystko dzielnie, chociaż czasem też siadały mu nerwy. Tego wieczoru coś w nim pękło i nie wytrzymał. – Mam już dość, rozumiesz? Ja wiem, jesteś chora, psychicznie i fizycznie wykończona, ale na litość boską, przestań się nad sobą użalać! – wykrzyczał mi. – My tu wszyscy się martwimy, wszyscy umieramy ze strachu, ale przynajmniej się staramy! Latamy, skaczemy koło ciebie, próbujemy żyć na tyle normalnie, na ile się da. A ty nam utrudniasz! Kochanie, błagam, nie poddawaj się! Byłam zszokowana. Odkąd dowiedzieliśmy się o mojej chorobie był dla mnie łagodny, miły… A teraz nagle taka zmiana! Andrzej wykrzyczał mi wszystkie swoje żale i pretensje, cały swój strach. Zdenerwował mnie. – Niczego nie rozumiesz. Wyjdź! – krzyknęłam tylko urażona. Byłam na niego wściekła! Moje życie się zawaliło, to ja cierpiałam, a on na mnie krzyczał! Całą noc nie mogłam zasnąć, rozmyślałam nad tym, co mi powiedział mąż, i… z każdą kolejną minutą przyznawałam mu coraz więcej racji. Niszczyłam siebie, dzieci, nasze relacje. Niszczyłam naszą rodzinę! Tak, byłam chora! Ale to nie była niczyja wina. I tylko ode mnie zależało, czy resztę życia przeleżę na kanapie, mając pretensje do całego świata, czy jednak coś z tym zrobię. Przecież ciągle żyję, wciąż jestem Podczas kolejnej wizyty w szpitalu poprosiłam o kontakt do psychologa. Spotkania z nim bardzo mi pomogły, otworzyły mi oczy. Mówi się, że dobre nastawienie to połowa sukcesu. I chyba naprawdę coś w tym jest. Zaczęłam się uśmiechać, walczyć, wierzyć, że czeka mnie coś jeszcze, no bo przecież jeszcze nie umieram! Nie zdarzył się cud. Nadal podają mi silną chemię, biorę kilka tabletek dziennie i muszę się oszczędzać. Są jednak dni, kiedy czuję się całkiem dobrze. Pomagam Gosi w lekcjach, bawię się z Martynką. Zaczęliśmy też realizować nasze marzenia i w weekendy, o ile samopoczucie mi pozwala, zwiedzamy zamki i pałace. Na razie tylko te w najbliższej okolicy, ale kto wie, może resztę też uda mi się zobaczyć? Nie wiem, ile życia mi zostało. Dzień? Miesiąc? Rok? Mam nadzieję, że jeszcze więcej! Ale nieważne, ile mam czasu – cieszę się każdą chwilą, celebruję małe szczęścia. Jakby każdy dzień miał być tym ostatnim. Czytaj także:„Była miłością mojego życia, ale złamała mi serce. Miałem już rodzinę, gdy ona wróciła i poprosiła o drugą szansꔄKochałem żonę, ale nie byłem w stanie żyć z jej nałogiem. Mówią jednak, że miłość wszystko zwycięży...”„Miałem skok w bok z prostytutką. Boję się, że mogłem się czymś zarazić. Co jeśli narażę teraz żonę na chorobę?”
Szukaj pomocy, sama długo nie dasz rady i pamiętaj, że bez zaangażowania partnera, dziecko będzie miało problem z utworzeniem więzi z tatą - mówi dr Magdalena Śniegulska. W tym odcinku cyklu „Jak mogę pomóc?”, w którym psycholog odpowiada na problemy naszych czytelniczek, poruszyliśmy sprawę braku wsparcia ze strony partnera w opiece nad dzieckiem. Jedna z młodych mam pisze: „Nie radzę sobie już. Cały czas wszystko jest na mojej głowie, mąż mnie nie wspiera. (...) Całymi dniami siedzę w domu z dzieckiem, nie mogę nigdzie wyjść, bo muszę gotować, sprzątać, a później znowu sprzątać i tak w kółko. Mam tego dość i jego dość”. Bez pomocy nie dasz rady Psycholog Magdalena Śniegulska podkreśla, że jak się tworzy rodzinę, to obie strony muszą się na pewne rzeczy zgadzać i nie może być tak, że po jakimś czasie wszystkie obowiązki spadają tylko na kobietę. „Istotne jest pokazanie mężowi, jak dużo jest obowiązków przy małym dziecku” – mówi. Jak zauważa psycholog, może być tak, że partner ma kłopot z okazywaniem wsparcia, może być to dla niego za trudne i nie mieć pomysłu jak to zmienić. Dlatego szukajmy pomocy na zewnątrz, u innych kobiet, przyjaciół, krewnych, znajomych. „Jeżeli nie dostaję wsparcia od swojego partnera, to nie oznacza to, że nie mogę szukać go dalej. Wręcz przeciwnie – szukajmy go dalej, bo bez pomocy tak długo się nie da. Nie da się rady samemu dźwigać takiego obowiązku dalej” - radzi psycholog. Potrzeba czasu na zbudowanie relacji ojca z dzieckiem Jak zaznacza dr Śniegulska, dla rozwoju dziecka bardzo ważny jest kontakt z innymi osobami. „Z perspektywy dziecka, to ważne, aby to środowisko było jak najszersze, żeby było jak najwięcej osób, z którymi dziecko też ma kontakt” – mówi. Zaangażowanie ojca w obowiązku domowe pomaga zbudować jego relacje z dzieckiem. Tymczasem - zwraca uwagę psycholog - u niektórych ojców pojawia się niekiedy obawa, że włączając się w obowiązki domowe, stracą na swojej męskości. Dr Śniegulska radzi zawrócić z takiego toru myślenia. Jak argumentuje, rola ojca bardzo zmieniła się, badania pokazują, że jego osoba nie jest bez znaczenia dla rozwoju i wychowania dziecka. Ponadto, jak mówi, zaangażowanie w obowiązki domowe i bycie przy dziecku ułatwia budowanie relacji. „Więź nie pojawi się nagle, znikąd, wymaga czasu, dziecko musi tatę poznać i zobaczyć go w różnych kontekstach. Żeby mogło później czerpać z tej relacji, to musi się ona w ogóle stworzyć” – argumentuje. Dr Magdalena Śniegulska – psycholog, psychoterapeuta, wykładowca na Uniwersytecie Szkoły Wyższej i Psychologii Społecznej oraz w Szkole Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności oraz Uniwersytetu Warszawskiego. Czy w początkach swojego macierzyństwa także przeżywałyście takie trudne momenty jak nasza czytelniczka? Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach! Dołącz do naszej społeczności mam na Facebooku #MamaBezPorównania - MTJ. Tu się nie porównujemy, nie oceniamy, nie wstydzimy przyznawać do potknięć. Jesteśmy sobą i właśnie takie jesteśmy najlepsze. Czekamy na ciebie! Zobacz też: #MamaBezPorównania: z tatą na kajaki [WIDEO] Też masz już dość? Dołącz do nas! Akcja #MamaBezPorównania Współczesne modele polskich rodzin: który pasuje do was?
Narodziny dziecka to najważniejszy moment w życiu każdego faceta – nie ma przebacz, każdy mięknie i traci głowę, kiedy jego potomek pojawi się na świecie. Tylko żeby do tego doszło i żebyście jeszcze oboje byli w stanie nie pozabijać się, będąc w jednym pomieszczeniu, mężczyzna musi przetrwać z klasą okres ciąży i zapewnić swojej partnerce odpowiednio wyważone wsparcie. Nie jest to aż takie trudne, jak się wydaje. Wystarczy odpowiednia komunikacja i postawa. Niniejszy tekst to wnioski z moich obserwacji, prób i błędów w wyrażaniu wsparcia ciężarnej żonie. Melduję, że w trakcie tego eksperymentu nie ucierpiał śmiertelnie żaden mąż : ) Czas ciąży jest trudny nie tylko dla kobiety, choć to ona jest tu bez wątpienia postacią pierwszoplanową i najważniejszą, ale także dla mężczyzny. Pierwsze ważne objawy, badania, ruchy dziecka wyczuwalne pod dłonią – w tych momentach kobieta jest bardzo blisko nienarodzonego jeszcze dziecka, a mężczyzna zazwyczaj próbuje usilnie w tym uczestniczyć, wyobrażać sobie i zanadto nie przeszkadzać. Do tego wielkie emocje, burza hormonów i często niezrozumiałe dla nas zachowania partnerki, ale też ciągła troska o standard życia rodziny i poczucie odpowiedzialności za nowe życie – to wszystko wywiera gigantyczną presję i powoduje nieuniknione kryzysy w komunikacji w związku. Kobieta w ciąży to wciąż kobieta, którą wybrałeś Banał, truizm, cytat z ubogiego krewnego Paulo Coelho? Pewnie tak, ale komfort Twojego i Twojej partnerki życia wzrośnie niepomiernie, gdy będziesz miał to cały czas z tyłu głowy. Ciąża wywraca do góry nogami ciało i psychikę kobiety, ale pewne rzeczy się nie zmieniają: cały czas chce czuć się atrakcyjna, adorowana i ważna dla Ciebie – reguły gry się nie zmieniły. Zachwycaj się nią, pochwal sukienkę, powiedz, że ładnie wygląda. Zabierałeś ją na spacery w ładne miejsca, kupowałeś co jakiś czas kwiaty? Świetnie, nie przestawaj, Twoja partnerka to doceni, a i ty będziesz miał łatwiej i będzie spokojniej. Ogólnie rzecz ujmując to, że Twoja partnerka przygotowuje się do nowej roli mamy nie oznacza, że przestała być kobietą, partnerką, żoną i jej dotychczasowe oczekiwania oraz potrzeby nagle zniknęły – wręcz przeciwnie, jest jej to potrzebne jeszcze bardziej niż dotychczas. Ciąża to nie niepełnosprawność, ale naprawdę wymagający czas, którego możesz nie rozumieć Ta kwestia wynika trochę z poprzedniej – podejrzewam, że każda kobieta w ciąży chce czuć, że się nią opiekujesz, że dbasz o nią i że może liczyć na Twoją pomoc w każdej sytuacji. Wiadomo, że pewnych rzeczy robić już nie powinna, nie forsować się nadmiernie, dźwigać itp., prawda? No właśnie, ale nie przesadzaj. Twoja partnerka wciąż chce się czuć potrzebna, wypełnić czymś swój czas i mieć poczucie, że to co robi ma znaczenie. Przede wszystkim wciąż pozostaje dorosłą osobą. Jeśli zdecyduje, że chce pracować do końca ciąży – rozmawiaj i zaakceptuj jej wybór. Zachowaj umiar i zdrowy rozsądek, nie łaź za nią krok w krok, daj jej przestrzeń. Nie pozwól, żeby Twoje zachowanie sugerowało, że ciąża uczyniła ją niepełnosprawną, pozbawiła zdolności do wykonywania prostych czynności, które sprawiają jej śliniaka może mieć znaczenie Nie ukrywajmy – bydlęta z nas i nie jesteśmy za specjalnie zainteresowani kolorem śliniaczka (ani tym, że edycja limitowana ma wyhaftowanego misia na podobiznę Kubusia Puchatka i jest on słodki), najnowszy model smoczka nie powoduje u nas nadmiernego wyrzutu adrenaliny – takie są fakty, mnie też to kompletnie nie kręci. Faktem jest również to, że tylko samobójca powie o tym swojej kobiecie głośno. 😊 Pamiętaj, że też się trochę przyczyniłeś do tego, że Twoja latorośl pojawi się na świecie – a to znaczy, że też w jakimś stopniu powinny Cię interesować takie rzeczy jak kolor śliniaka, kształt butelki itp. Powiem więcej, część rzeczy powinieneś nawet ogarnąć sam (np. fotelik do samochodu z atestem) i podzielić się tym, co znalazłeś, czego się nauczyłeś, co sprawdziłeś. To będzie też Twoje dziecko. Dzięki takiej inicjatywie pokażesz partnerce, że aktywnie uczestniczysz w przygotowaniach i że nie jest w tym sama – a to ważne, kiedy przed Tobą nowy etap, którego się boisz. Hormony i emocje (ciążowe) rządzą światem Zaakceptuj i pogódź się z tym (nie staraj się zrozumieć – to niemożliwe!), że Twoja partnerka będzie fundowała Tobie i sobie kilka razy dziennie emocjonalny roller coaster – to jest w porządku, weź to na klatę i nie rozczulaj się nad sobą . To nie Ty masz małego, rozpychającego się człowieka w brzuchu, który Tobą rządzi. Każda najmniejsza drobnostka może doprowadzić do euforii lub emocjonalny dół Twojej partnerki – wyobraź sobie, jaki to musi być hardcore (podpowiem – jest, dla partnera też :)). Przy każdej z tych okazji możesz srogo oberwać, dlatego pogódź się z tym i staraj się na bieżąco reagować na jej potrzeby, nawet te, które wydadzą Ci się irracjonalne. Jesteś w zasadzie jedyną osobą na świecie, która teraz może dać jej wsparcie, którego potrzebuje – to cholernie ważna rola. Za godzinę Twoja partnerka być może nie będzie pamiętała o danej sytuacji, więc po prostu to przetrwaj i nie drąż tematu tu i teraz (ale uwaga – nie lekceważ – oberwiesz dwukrotnie 😊). Jeżeli ta kwestia będzie jednak dla Ciebie ważna i uznasz, że warto wrócić do danej sprawy i ją przegadać – zrób to później, kiedy emocje opadną. Myślę, że mile się zaskoczysz, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że uda Wam się dogadać. 8 zasad wspierania partnerki w ciąży Podsumowując, moje najważniejsze zasady wsparcia partnerki w ciąży to: Doceniaj i zachwycaj się swoją żoną/partnerką – to wciąż kobieta, którą wybrałeś Zmieniające się ciało kobiety to oznaki, że coraz mniej czasu do spotkania z moim dzieckiem – to fascynujące! Pomagaj, ale nie wyręczaj we wszystkim – ona też potrzebuje czuć się potrzebna Daj jej przestrzeń, której potrzebuje, ale bądź obok – na stand-by :) Słuchaj tego, co mówi – bardzo często wprost komunikuje, czego potrzebuje w danej chwili. Jeśli nie, to kup kwiaty albo zamów dobre jedzenie z jej ulubionej restauracji – to zawsze działa :) Okazuj zainteresowanie przygotowaniami i bądź wdzięczny, że ona ogarnie większość samodzielnie – ten cały research to jest naprawdę kawał dobrej roboty Nie próbuj zrozumieć emocji, które nią teraz miotają, ale bądź wyrozumiały i uświadom sobie, że jej ciało znosi obecnie nieludzki wysiłek. To w końcu minie (mam nadzieję). Te kilka punktów powyżej nie jest złotym panaceum na wszelkie trudności i konflikty z jakimi przyjdzie Wam się zmierzyć, ale myślę, że bardzo ułatwi wspólne życie i zaoszczędzi nerwów. To, o czym należy pamiętać – u podstaw każdej z tych porad znajduje się fundamentalna kwestia: rozmawiajcie ze sobą. Przez całe życie będziecie się uczyć robić to prawidłowo. Czy coś byście dodały/dodali do mojej listy zasad? :) Piszcie śmiało!Zapraszamy Was gorąco do udostępniania tego artykułu i śledzenia nas na Facebooku i Instagramie. Do przeczytania kolejnym razem :-) Przeczytaj poprzedni artykuł: Partnerstwo w związku – kim bylibyśmy dzisiaj, gdyby doświadczyły go nasze prababcie?
mąż mnie nie wspiera